Miałem to pod nosem, ale szukałem wszędzie tylko nie tam. Przeczytałem mnóstwo książek, pisałem, słuchałem, optymalizowałem – ale nie widziałem i nie słyszałem.
Szaleństwo. Niczym „śpiący” naukowiec, próbowałem zmieniać wszystko, bez zrozumienia czegokolwiek.
Byłem ślepy. Teraz odzyskałem wzrok.
Jakie to interesujące, odkrywać życie na nowo. Smakować je i dostrzegać jak słodkie jest – odkąd je puściłem. Odkąd porzuciłem przeszkody, blokady, fałszywe przekonania i zacząłem słyszeć, widzieć.
Odkąd przestałem się go czepiać. Odkąd zdałem sobie sprawę, że życie kiedyś się skończy. Nagle stało się piękne i proste. Nagle zaczęło być słodkie. Byłem jak spragniona wody ryba, jak ryba, która się topi. Absurd.
Nie jestem tutaj, by zmieniać świat. Jestem tutaj by go kochać. Doświadczać. Delektować się. Musiałem pozbyć się drzazgi z oka, żeby to zrozumieć.
Nie muszę być kochany, nie muszę odnosić sukcesu, nie muszę być zachwalany, doceniony, akceptowany. Bullshit. Prawdziwe szczęście nie jest niczym spowodowane.
Aprobata. Przywiązanie. Potwierdzenie. Sukces. Osiągnięcie czegoś. Afirmacje. Triumfy. Zwycięstwa. Władza. Reputacja. Prestiż. Popularność. To wszystko narkotyki.
Pokaż mi kogoś, kto tego nie potrzebuje, a ja wskażę Ci prawdziwego króla.
Nie jestem już w stanie być samotny. Nie jestem w stanie być nieszczęśliwy. Pozbyłem się narkotyku. Wciąż jestem w tym świecie, ale nie jestem już jego własnością.
cdn.